Tak jak kiedyś podróżowano w ten odległy kraniec Polski. Pociągiem, lokalnym PKSem. Po 17 godzinach dotarliśmy do Wetliny. W Schronisku Pod Wysoką Połoniną zamieszkaliśmy na kolejnych kilka dni, by skorzystać z bliskiego sąsiedztwa Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Zeszliśmy Połoninę Wetlińską z Przełęczy Wyżnej do Chatki Puchatka (schron turustyczny) po szczyt Smerek z powrotem do schroniska. Weszliśmy na Tarnicę, najwyższy szczyt polskich Bieszczadów, z Wołosatego. Odwiedziliśmy cerkiew w Łopience i jeden z ostatnich bieszczadzkich wypałów węgla drzewnego w Łopience. Tu spotkaliśmy Józka – dziękujemy za opowieści o retortach. W Wetlinie spotkaliśmy Pelego – rekordzistę Polski w podbijaniu piłki. Chwilę nawet razem potrenowaliśmy. W Schronisku porozmawialiśmy z Tomkiem Ostrowskim, ratownikiem bieszczadzkiego GOPR. Opowiedział nam o swojej pracy i o … niedźwiedziach gawrujących niedaleko naszego miejsca zakwaterowania. Jedliśmy w schronisku, to co przygotowała nam kuchnia – pierogi, naleśniki, żurek, pomidorowa, poranna jajecznica i inne smakołyki. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Kraków. Odwiedziliśmy Stare Miasto, Wawel, dzielnicę żydowską i synagogę. Spotkaliśmy Smoka Wawelskiego. Bieszczady skradły nasze serce. Na pewno tu jeszcze wrócimy. W wyjeździe w Biesy uczestniczyła grupa uczniów z klasy szóstej i ósmej. Wycieczkę zorganizowali dyrektor szkoły Robert Szwajkowski i wychowawca klasy szóstej Aleksander Brzustewicz.